Kolej na jabłuszka.

Ostatnio robi się moda na cydr. Cóż to właściwie takiego? Winem nie jest. Wino jest zdecydowanie mocniejsze, a jeżeli jest produkowane z jabłek (tak jak cydr), to zupełnie z innego gatunku. Piwem też nie jest. Piwo jak wiemy warzy się ekstrahując słód jęczmienny bądź inny.

 Otóż cydr jest to (przeważnie musujący albo gazowany) napój otrzymywany z przefermentowanego soku jabłkowego. Produkcja cydru jest zbliżona do produkcji piwa górnej fermentacji, więc każdy może spokojnie w warunkach domowych sobie taki napój ugotować. Wystarczy kuchenka gazowa/elektryczna, kilka kartoników soku jabłkowego, jakieś drożdże i odrobina cierpliwości. Po przefermentowaniu soku powstaje cydr, który ma zawartość alkoholu w granicach 2-7 procent wagowo (zależy jak mocno go dosłodzimy). Idealny napój na lato, orzeźwiający i gaszący pragnienie.

W europie najwyższy wskaźnik spożycia cydru ma Wielka Brytania oraz Irlandia gdzie cydr wyprzedza spożycie wina. Dużą popularnością cieszy się również w Niemczech (apfelwein) oraz w Stanach Zjednoczonych (cider). W Polsce obecnie jest kilka "firm" produkujących cydr. Miałem okazję pić dwa rodzime wyroby. Jeden z Trzebnicy, którego absolutnie nie polecam, takiego siarkowego kwasiora to dawno nie doświadczyłem. Drugi to Lajk z Warszawy, zdecydowanie lepszy (czyt. smaczniejszy) od Trzebnickiego. Na półkach w sklepach widziałem jeszcze kilka cydrów zagranicznych więc mamy już w czym wybierać.
Na pewno w najbliższym sezonie piwowarskim będę próbował zrobić cydr, a o efektach napiszę na blogu.
Do poczytania artykuł:
Piwo ma nowego rywala.
oraz mała kraina cydrowa:
http://krainacydru.pl